piątek, 29 lipca 2016

Epilog

Lena siedziała nad kociołkiem i czekała na rozpoczęcie lekcji. Eliksiry nie należały do zajęć, na które można byłoby sie spóźniać. Widziała co prawda na przerwie swojego nauczyciela, jak szedł po korytarzu roześmiany i całkowicie pochłonięty rozmową z panią Cornick. Ale… No tak. Musiało się jej to tylko zdawać.

Drzwi bowiem otworzyły się z hukiem i wszedł nimi profesor Snape, jak zwykle ponury i groźny. Szybkim krokiem podszedł do katedry. Nie patrzył na swoich uczniów, nie musiał – pierwszaki nie były w nastroju ani do żartów, ani nawet do szeptów w jego obecności.

– Niektórym z was może się wydawać – powiedział bez wstępu – że wolałbym uczyć Obrony przed Czarną Magią. Cóż. Powiem tak. Na tym przedmiocie możecie się nauczyć, jak radzić sobie z najczarniejszą i najbardziej przerażającą stroną ciemnej mocy. Dementory! – krzyknął znienacka, a niektórzy uczniowie aż poskoczyli. – Pewnie nigdy ich nie spotkacie. Wilkołaki. wampiry, trolle… nie sądze, by ktoś z was miał szansę je spotkać. Ale…

Rozejrzał się po klasie. Skutecznie udało mu się wprowadzić złowrogą atmosferę. Dobrze. Jego wzrok napotkał Lenę, a ta jeszcze bardziej się skuliła.

– Panno Schwarzpunk – powiedział do chudziutkiej Ślizgonki z potarganymi czarnymi włosami. Na jej kwadratowej twarzy odmalowało się przerażenie. – Proszę się przesiąść do ostatniej ławki. Migiem. Patrzył jak przestraszone dziewczę pospiesznie zbiera swoje drobiazgi co chwilę coś upuszczając i przenosi się do stolika Leny. Kątem oka dostrzegł jeszcze, jak dziewczynka uspokaja swoją nową towarzyszkę uśmiechem i ściska jej dłoń krzepiąco. Ok. To im powinno wystarczyć.

– Wkrótce – kontynuował swój wykład – będziecie zmuszeni stanąć twarzą w twarz z lękami bardziej potężnymi niż wy sami. Walczyć ze stachem, który może zmrozić waszą duszę, ze świadomością, że gdy przegracie, czeka was wieczność w beznadziei. Ale… ja mogę wam pomóc. Dziś poznacie bardzo podstawową umiejętność. Podstawową, a jednak potężną, jeśli tylko będziecie umieli jej odpowiednio użyć. Zatrzymał się. Uczniowie czekali w napięciu.

– Nie oczekuję, że ktokolwiek z was opanuje ją w ciągu jednych zajęć. Ale możecie przynajmniej spróbować. A teraz otwórzcie książki i skupcie się na starannym odczytaniu instrukcji. Ja niestety nie będę miał wątpliwej przyjemności śledzić waszych postępów, mam ważniejsze sprawy na głowie.

Powoli skierował się w stronę drzwi. Dookoła rozlegały się cichutkie szepty. “Ale która strona? Na której stronie”. Nikt nie miał odwagi spytać na głos.

– Millibock – zwrócił się do pulchnego chłopca z pierwszej ławki. – Dopilnuj, by pierwsza osoba, która się roześmieje straciła 10 punktów swojej grupy.

Oczywiście nikt nie zauważył, że powiedział “pierwsza, która”, a nie po prostu “która”. Nie było tu żadnej Granger, która dostrzegałaby takie niuanse i rozumiała ich znaczenia.

– Strona dziewięćdziesiąt cztery i pół – powiedział wychodząc i zatrzaskując za sobą drzwi.

Klasa w osłupieniu patrzyła na kartę w podręczniku, w której jasno i wyraźnie stało:

Jak wyczarować kosz piknikowy w piętnaście minut.






6 komentarzy:

  1. Powoli straciłam nadzieję, że doczekamy sie epilogu. Myślałam, że nas opuścułaś... Dzięki, że jednak nie 😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech. Mam problem, by się zmusić do czegokolwiek, jak widzisz dzień czekałam by PRZECZYTAĆ Twój komentarz (widziałam zawiadomienie, że przyszedł, ale nie udało mi się przemóc i kliknąć...
      Podobnie od miesiąca układam sobie w głowie podsumowanie mojego eksperymentu z pisaniem, bo w końcu trochę się różnych rzeczy nauczyłam i dowiedziałam i fajnie byłoby się podzielić. Ale cóż, na razie to tylko w głowie siedzi i się marnuje.
      Przerażające, jak można pozwolić, by życie uciekało ci przez palce.

      Ale korzystając z okazji, że jesteś - dziękuję! Dziękuję za uwagi, za to, że czytałaś, za to, co sama pisałaś. Między innymi dzięki Tobie to moje pisanie było fajną przygodą.

      Pozdrawiam bardzo serdecznie!!!

      Usuń
    2. Nie ma za co! To samo mogę powiedzieć o tobie.
      Jak odzyskasz dawne siły zapraszam na mojego drugiego bloga. Szczerze mówiąc nie idzie mi pisanie tej opowieści i beta będzie mile widziana.
      Pozdrawiam i don't be a stranger!

      Usuń
  2. Też myślałam, że nie doczekamy się Epilogu.
    Fajny, no i ten sadystyczny Snape. Nie mógł im odpuścić, musiał dzieciarnię nastraszyć. Niemniej mam wrażenie, że ten Epilog był naprawdę dobrze dopracowany. Porządny kawałek tekstu. Widać, że na przestrzeni czasu zrobiło się lepiej, więc powinnaś być z siebie dumna.
    Zdaje mi się też, że nie dostałam odpowiedzi na pytanie spod poprzedniego postu, bo zaglądałam tam niejednokrotnie, więc zapytam raz jeszcze. Czy planujesz w niedalekiej przyszłości napisać coś jeszcze? W sensie kolejną historię? Myślę, że to nie byłby głupi pomysł, a chętnie poczytałabym jeszcze coś Twojego. Przemyśl to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa! Muszę przyznać, że już samo to, że tu regularnie zaglądałaś było strasznie fajne.
      Czy będę pisać - nie wiem. Moje pisanie wzięło się z historii, które układam sobie przed snem. Takie opowieści pojawiają się nadal, ale niestety, niestety! brakuje mi silnej woli do ich spisywanie - bo to jednak żmudna robota.
      A druga sprawa - przekonałam się, że bardzo ciężko mi idzie jednocześnie pisanie i publikowanie. Oba te zajęcia wymagają całkiem innego nastroju, innego podejścia i innej motywacji. Mam chyba dwie możliwości - albo pisać bardzo krótkie rzeczy, albo coś dłuższego, co pojawi się dopiero za rok. Zobaczymy, zależy kiedy mi się energia do pisania pojawi.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Cóż, początki są trudne, ale jak na początek, masz niezły poziom, więc nie wiem, co w tym żmudnego. Ja zaczynałam od gimbazjalnego chrzanienia i tekstów bez logiki i teraz płaczę na samo wspomnienie. Ty masz dobry, czysty start. Zaczęłaś z dobrą historią i masz przynajmniej trzy czytelniczki. To już naprawdę dobry początek, więc mam nadzieję, że znajdziesz w sobie tyle siły, by spisać coś kolejnego. Cóż, dobrze przygotowany projekt opublikowany po czasie to też jakieś wyjście. Trafić na mnie możesz po komentarzach, więc jeśli zdecydujesz się pisać coś kolejnego, koniecznie daj mi znać!

    OdpowiedzUsuń