Wszedł do pracowni i dopiero kiedy stanął przy swoim biurku zauważył, że nie jest sam. W ostatnim rzędzie siedziała młoda dziewczyna. Miał z nią zajęcia godzinę wcześniej, dziennik siódmej klasy wciąż leżał jeszcze na jego biurku. Kiedy zorientowała się, że ją zauważył, ocknęła się z zamyślenia i odgarnęła długie ciemne włosy do tyłu.
– Profesorze! Czekałam na pana – powiedziała głośnym szeptem, a potem szybkim ruchem rozwiązała pelerynę i zsunęła ją z ramion. Pod spodem była całkiem naga.
Z trudem udało mu się opanować zaskoczenie i zachować obojętność. Czego ona się spodziewała? Że rzuci się na nią ogarnięty pożądaniem? Będzie się na nią gapił z otwartymi ustami? Odwróci wzrok zaczerwieniony? Niedoczekanie. Jeśli było cokolwiek, w czym był dobry, to ukrywanie myśli i nieokazywanie uczuć.
– Panno… – powiedział tym samym jadowitym tonem, którego zazwyczaj używał na lekcjach i zajrzał do dziennika udając, że sprawdza jej nazwisko. – Panno Patterson. Ostatnio gdy mieliśmy okazję prowadzić konwersację, informowała mnie pani o swojej całkowitej ignorancji w kwestii magicznych właściwości amazonitów i ortoklazów. Myślę, że wykorzystałaby pani lepiej swój potencjał, siedząc teraz w bibliotece i przygotowując esej, który zadałem na przerwę świąteczną.
Starał się cały czas patrzeć na uczennicę z całkowitą obojętnością i nie dać po sobie poznać, że choćby zauważył nietypowość sytuacji. Przez chwilę przeraziła go myśl, że zaraz wejdzie tu McGonagall i będzie się musiał tłumaczyć, ale przypomniał sobie byki w liście i udoskonalone pióra z Zonko i uświadomił sobie, że nie ma co robić w pracowni, bo Minerva z całą pewnością się nie pojawi. Skinął głową na pożegnanie i bez słowa wyszedł z sali starając się nie myśleć o zawstydzonej i przerażonej minie dziewczyny.
Zaraz po wyjściu z podziemi spostrzegł Pottera z dwójką przyjaciół, teraz już zupełnie normalnie idących korytarzem.
– Panno Granger. Czy mogę panią prosić na słowo? – spytał. – A panowie byliby tak uprzejmi udać się do swojej wieży. Migiem.
Kiedy Ron i Harry zniknęli za zakrętem, powiedział do zdziwionej Hemiony:
– Byłbym bardzo wdzięczny gdyby zeszła pani teraz szybko do pracowni Magicznych Napojów i pomogła pannie Patterson wrócić do równowagi.
Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona, chciała coś powiedzieć, ale powstrzymał ją.
– Na pani miejscu bym się pospieszył. Nie chcemy mieć drugiej Myrtle w kolejnej łazience. I… – zawahał się. – Lepiej by chyba było, żeby pani nie wspominała, że to ja panią przysłałem.
Hermiona zmarszczyła czoło, przez bardzo krótką chwilę się nad czymś zastanawiała, wreszcie skinęła głową i zeszła do podziemi.
Czytaj dalej
Można komentować anonimowo. Każdy komentarz ma dla mnie znaczenie.
Oż, cholewka. Toś pojechała dzisiaj. No, powiem Ci, że nieźle. Nawet mnie tym zaskoczyłaś, mimo, że wiedziałam, że coś się wydarzy. Dobrze rozegrane.
OdpowiedzUsuńHa! Cieszę się, że zrobiło wrażenie :) Ciąg dalszy w poniedziałek!
Usuń