czwartek, 7 kwietnia 2016

9.2

Wszedł do pracowni i dopiero kiedy stanął przy swoim biurku zauważył, że nie jest sam. W ostatnim rzędzie siedziała młoda dziewczyna. Miał z nią zajęcia godzinę wcześniej, dziennik siódmej klasy wciąż leżał jeszcze na jego biurku. Kiedy zorientowała się, że ją zauważył, ocknęła się z zamyślenia i odgarnęła długie ciemne włosy do tyłu.

– Profesorze! Czekałam na pana – powiedziała głośnym szeptem, a potem szybkim ruchem rozwiązała pelerynę i zsunęła ją z ramion. Pod spodem była całkiem naga.

Z trudem udało mu się opanować zaskoczenie i zachować obojętność. Czego ona się spodziewała? Że rzuci się na nią ogarnięty pożądaniem? Będzie się na nią gapił z otwartymi ustami? Odwróci wzrok zaczerwieniony? Niedoczekanie. Jeśli było cokolwiek, w czym był dobry, to ukrywanie myśli i nieokazywanie uczuć.

– Panno… – powiedział tym samym jadowitym tonem, którego zazwyczaj używał na lekcjach i zajrzał do dziennika udając, że sprawdza jej nazwisko. – Panno Patterson. Ostatnio gdy mieliśmy okazję prowadzić konwersację, informowała mnie pani o swojej całkowitej ignorancji w kwestii magicznych właściwości amazonitów i ortoklazów. Myślę, że wykorzystałaby pani lepiej swój potencjał, siedząc teraz w bibliotece i przygotowując esej, który zadałem na przerwę świąteczną.

Starał się cały czas patrzeć na uczennicę z całkowitą obojętnością i nie dać po sobie poznać, że choćby zauważył nietypowość sytuacji. Przez chwilę przeraziła go myśl, że zaraz wejdzie tu McGonagall i będzie się musiał tłumaczyć, ale przypomniał sobie byki w liście i udoskonalone pióra z Zonko i uświadomił sobie, że nie ma co robić w pracowni, bo Minerva z całą pewnością się nie pojawi. Skinął głową na pożegnanie i bez słowa wyszedł z sali starając się nie myśleć o zawstydzonej i przerażonej minie dziewczyny.

Zaraz po wyjściu z podziemi spostrzegł Pottera z dwójką przyjaciół, teraz już zupełnie normalnie idących korytarzem.

– Panno Granger. Czy mogę panią prosić na słowo? – spytał. – A panowie byliby tak uprzejmi udać się do swojej wieży. Migiem.

Kiedy Ron i Harry zniknęli za zakrętem, powiedział do zdziwionej Hemiony:

– Byłbym bardzo wdzięczny gdyby zeszła pani teraz szybko do pracowni Magicznych Napojów i pomogła pannie Patterson wrócić do równowagi.

Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona, chciała coś powiedzieć, ale powstrzymał ją.

– Na pani miejscu bym się pospieszył. Nie chcemy mieć drugiej Myrtle w kolejnej łazience. I… – zawahał się. – Lepiej by chyba było, żeby pani nie wspominała, że to ja panią przysłałem.

Hermiona zmarszczyła czoło, przez bardzo krótką chwilę się nad czymś zastanawiała, wreszcie skinęła głową i zeszła do podziemi.




Czytaj dalej


Można komentować anonimowo. Każdy komentarz ma dla mnie znaczenie.

2 komentarze:

  1. Oż, cholewka. Toś pojechała dzisiaj. No, powiem Ci, że nieźle. Nawet mnie tym zaskoczyłaś, mimo, że wiedziałam, że coś się wydarzy. Dobrze rozegrane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Cieszę się, że zrobiło wrażenie :) Ciąg dalszy w poniedziałek!

      Usuń