czwartek, 12 maja 2016

11.2

– Jak minęły święta? – spytała wesoło Snape'a, choć prawdę mówiąc miała nadzieję, że on bardziej ucieszy się na jej widok, tymczasem wyglądał, jakby najchętniej uciekł do swoich spraw.

– Spokojnie – odpowiedział. – Miałem czas przgotować dla ciebie...

Nie zdążył dokończyć, bo w tym momencie do pokoju wleciała sowa. Wciąż patrząc na Cecile, sprawnym ruchem otworzył urzędowo wyglądający list i wyjął z niego zwyczajną mugolską kopertę. Zerknął na znaczki i adres nadawcy i jego twarz wyraźnie się zachmurzyła. Szybko wyciągnął ze środka kartkę w linie zapisaną starannym pismem i przeczytał.

– No nie! – wykrzyknął zdenerwowany i podał papier Cecile. – Tego mi jeszcze brakowało.

Cecile wzięła list do ręki i przeczytała:

Ojcze,

Piszę, bo pani Snape złamała nogę i nie udaje mi się jej przekonać, by poszła do lekarza. Była tu wczoraj stara Donicova, położyła jakieś okłady, ale obawiam się, że to nie wystarczy. Nie wiem co robić. Sam ojciec wie, jaka ona potrafi być uparta.

Proszę o wskazówki albo pomoc.

Justyna S.

Cecile spojrzała pytająco na Snape'a.

– Chyba będę musiał tam pojechać – westchnął – I to szybko, nie wiem kiedy to się stało, Justysia nigdzie nie napisała daty…

– Dokąd pojechać? – spytała.

– Do Kenilworth. Opowiadałem ci przecież.

Cecile spojrzała na niego niepewnie. Coś opowiadał, ale pamiętała tylko, że wspominał to miejsce jako zamokłą dziurę.

– Eh, w takim momencie. Trzeba było jednak ten telefon założyć... A może pojedziesz ze mną? – spytał tonem, jakby go olśniło. – Jeśli teraz wyruszymy zdążymy przed wieczorem, nie masz ochoty na zimową wyprawę?

Oczywiście, że chciała z nim jechać. Czekała na to spotkanie całe Święta, nie miała zamiaru spędzić na oczekiwaniu jeszcze paru dni. Tylko co tam zastanie? Co to za mroczna tajemnica? Na pewno nic takiego, pomyślała sobie. Jakaś ciotka, albo babcia, albo siostra, albo kuzynka – wyliczała sobie w myśli bezpieczne opcje.

– Kim jest Justysia? – spytała ostrożnie. – I dlaczego mówi do ciebie “ojcze”?

– O! Masz rację, to trochę komplikuje sytuację… Dobrze, że o tym pomyślałaś! To mogłoby źle wyglądać, gdybyśmy się pojawili razem – zastanowił się przez chwilę. Czekała cierpliwie. – A może byśmy powiedzieli, że jesteś pielęgniarką? W sumie to prawda… Nie chcę jeszcze dodatkowo skandalu. Tak, pojedziesz jako wsparcie medyczne, bardzo dobry pomysł. To co, ja wrócę do Dumbledora i powiem, że wyjeżdżamy, a ty się przygotuj, dobra?

Nie czekał nawet na jej potwierdzenie. Poszedł z gabinetu i przez źle domknięte drzwi słyszała jego cichą rozmowę z dyrektorem.

Wzruszyła ramionami. Pewnie, że pojedzie. Przez całą jesień nauczyła się ufać Snape'owi jako przyjacielowi. I nie miała póki co powodów, by to zmieniać. W żadną stronę.




Czytaj dalej


Można komentować anonimowo. Każdy komentarz ma dla mnie znaczenie.

12 komentarzy:

  1. No weź! Tak się nie robi! O co chodzi z tą Justysią i "ojcem"? Mam nadzieję, że to naprawdę nie jest jego córka, zresztą czy wtedy nie pisałaby jakoś bardziej "tato" czy coś? I czy wtedy nie pisałaby o pani Snape "mama" czy "babcia", czy kim tam dla niej by była? Przychodzą mi do głowy same głupie pomysły. Mam nadzieję, że Ty wiesz, co robisz ;) Reakcja Cecile jakoś dziwnie opanowana, ja na jej miejscu byłabym bardziej zaniepokojona i natychmiast wyciągnęłabym wnioski. Cóż, szkoda, że ona i Sev nie zdołali porozmawiać spokojnie. I nie zdążył jej powiedzieć o swoim odkryciu ani wręczyć prezentu. Czekam więc na poniedziałek.
    Pozdrawiam serdecznie, K.
    PS. Ostatnio komentuję nieregularnie, ale niestety cierpię na chroniczny brak czasu. Obiecuję poprawę :)
    PS.2 I cóż też Snape zobaczył w Ain Eingarp?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam nadzieję, że wiem, co robię :)
      Myślisz, że Cecile powinna jakoś bardziej gwałtownie zareagować? W jej świecie jakoś zbyt wiele się nie zmieniło, Snape jak był niedostępny tak jest - teraz może i wie, że pomiędzy nimi było trochę nieporozumień, ale czy ma powody by przypuszczać, że coś się w relacji pomiędzy nimi zmieniło?

      Usuń
  2. Justysia na bank nie jest córką Seva. Zbyt oficjalny ten tytuł: "ojcze". Bardziej pasuje mi do roli opiekuna.
    Podoba mi się, że nie odkryłaś nam kart i wodzisz czytelnika za nos.
    Wiesz jak lubię kiedy główni bohaterowie mają pod górkę. Im stromiej tym lepiej się czyta ;) Pomęcz nas jeszcze :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz, że jeszcze bardziej mam im utrudnić życie? :)
      Chyba już przepadło, za parę tygodni będzie koniec, wszystkie zagadki wyjaśnione i tylko żyli długo i (nie?)szczęśliwie.
      Więc czytaj, póki można :)

      Usuń
    2. Dobra, dobra... I tak wiemy wszyscy jak to się skończy :P
      Dobrze wiesz, że lubię kiedy bohaterowie mają pod górkę, moi to się czołgali wręcz przez całą historię...

      Mimo iż wszyscy liczymy tu na szczęśliwe zakończenie, czy nie ciekawiej było by to pokrzyżować :P
      Kurde skrzywiona jestem.

      Usuń
  3. Nie ma to jak nieporozumienia i niedomówienia vol. 2
    O kuźwa! Snape ma córkę???? I kim jest pani Snape bo gdyby byla jego żoną lub matką Justysi to chyba nie byłaby 'panią', chyba że to jego matka, a Justysia to adoptowana córka? Nie wiem już... Ale, no... Zaskoczyłaś mnie tym. Udało Ci się.
    No wyjaśnij to wreszcie, kobieto!
    I czemu mam wrażenie, że Cecile nie będzie zadowolona z udawania pielęgniarki?
    Takie ogólne wow...

    OdpowiedzUsuń
  4. No to zagadka numer jednen: Dlaczego Justysia pisze do Snape'a "ojcze"?
    Podpowiedź: oglądałam film i wydało mi się to oczywiste, że tak musiało być :) Kto zgadnie? W poniedziałek wszystko się wyjaśni.

    OdpowiedzUsuń
  5. I zagadka numer dwa: co Snape widział w lustrze?
    Tu dla odmiany dobrze wiem, co widział, ale w tekście już nic więcej się nie pojawi, zostawiam to wyobraźni czytelnika. Co czytelnik widzi?

    OdpowiedzUsuń
  6. Zagadka numer 1 - Snape znany Justysi jako pastor/ksiądz, zapewne pracujący w odległej parafii? Filmowy kostium tak mi się kiedyś skojarzył...

    Zagadka nr 2- tu już nie jestem tak przekonana... Snape mógłby widzieć Yannicka jako swojego syna i Cecile jako żonę, ale to za proste...

    W ostatnich tygodniach jestem mocno zajęta, więc tylko czytam w biegu.

    Pozdrawiam,
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  7. O, Ania mnie ubiegła, a miałam napisać to samo. "Ojciec" również skojarzył mi się z księdzem. Mogę sobie wyobrazić sytuację, w której Justysia (jakaś prosta gospodyni, opiekunka pani Snape, która z kolei może być babką lub ciotką Severusa) bierze Snape'a za księdza, a on dla świętego spokoju brnie w to kłamstwo. No to się Cecile odrobinę zdziwi ^^
    A propos Cecile, to myślę, że zareagowała odpowiednio. Coś ją tam zakłuło, ale stara się trzymać "bezpiecznych" opcji i nie wyciągać pochopnych wniosków. Zresztą nie czuje się uprawniona, żeby zadawać pytania, bo przecież nic się między nią a Sevem nie zmieniło.
    I też skłonna jestem przypuszczać, że po świątecznej akcji z Yannickiem Snape zobaczył w lustrze siebie jako część ich rodziny - ale fajnie byłoby dostać potwierdzenie. :)
    Czekam do poniedziałku. Pozdrawiam, K.

    OdpowiedzUsuń
  8. K. i Ania,
    zagadka numer dwa: bingo! :)

    OdpowiedzUsuń