czwartek, 19 maja 2016

11.4

Zacisnął zęby. Co go podkusiło, żeby wracać do tego tematu!

– Nie masz powodu, by czuć się głupio. To było dokładnie w moim stylu – roześmiał się gorzko. – Dorobić się syna i nie mieć przy tym nawet tej odrobiny udziału.

No tak, gdyby wtedy, gdy miał szesnaście lat, jakaś dziewczyna go chciała, to przecież nie wahałby się długo przed sięgnięciem po nagrodę pocieszenia. Nie! To nie tak. Wciąż nie umiał się przyzwyczaić do nowej perspektywy. Gdyby nie był wtedy tępym półgłówkiem i zauważył Cecile, to z pewnością nie powstrzymałby się przed skorzystaniem z okazji. I pewnie potem przeklinałaby go przez następnych kilkanaście lat.

– Nie, tak naprawdę, to dobrze wyszło – powiedział – Jedyny sposób, by ktoś mnie wspominał jako dobrego tatę.

– Myślisz, że nie nadawał byś się na ojca? – spytała zdziwiona.

– Ja?

– Wiesz, rozmawiałam z twoją drużyną sportową. Nie radzisz sobie z dzieciakami aż tak źle. Moim zdaniem całkiem cię lubią. Mówili o tobie z sympatią.

– Naprawdę? – Nie mógł się powstrzymać. Zupełnie nieoczekiwanie ucieszyła go ta wiadomość.

– Mo–Moll – roześmiała się. I zanim zdążył się zastanowić, co może mieć na myśli, dodała lekko: – Nie chcesz mieć własnych dzieci?

Zaskoczyło go to pytanie. Przez chwilę całkiem poważnie się zastanawiał.

– Nie wiem – odpowiedział wreszcie szczerze. – To trochę tak, jakbyś mnie spytała, co chcę zrobić z górą złota wygraną na loterii.

Rozejrzał się dookoła. Jak ten lot szybko minął.

– Już jesteśmy na miejscu – powiedział.




Czytaj dalej


Można komentować anonimowo. Każdy komentarz ma dla mnie znaczenie.

1 komentarz:

  1. Niech to! Wreszcie coś coś znowu ruszyło, a Ty urywasz w takim momencie!Agr! A tak ładnie szło, tak płynnie, tak dobrze się czytało, wczułam się, a Ty mi to zabrałaś!

    OdpowiedzUsuń