poniedziałek, 13 czerwca 2016

11.11

Następnego ranka obudziła się szczęśliwa. Nie rozmawiali wczoraj zbyt wiele, nawet kiedy już wrócili ze strasznie długiego spaceru, Snape szybko zniknął u góry w pokoju babci. Nie chciała mu przeszkadzać, wiedziała, że to są sprawy, które oni muszą sobie sami wyjaśnić. A poza tym przecież nie potrzebowała żadnych dodatkowych słów.

Wyciągnęła rękę spod poduszki i rozłożyła palce. W jej dłoni wciąż leżał malutki, delikatny kwiatek, czerwony z bladoseledynowym środkiem. Gdy Snape go wczoraj dla niej wyczarował, przemknęło jej przez głowę pytanie, jaki jest sens zbierania ziół do eliksirów, skoro wszystko można przywołać z nicości zaklęciem – ale oczywiście nie pytała. Cieszyła się tylko tym, że nagle wszystko stało się takie piękne, proste i radosne. Że wreszcie zaczęli się dobrze rozumieć i nawet bez słów każde z nich wiedziało, co czuje drugie.

W tym momencie przypomniała, jak bardzo opacznie rozumieli swoje słowa od początku roku szkolnego i nagle zrobiło jej się zimno. A co, jeśli i teraz źle sobie wytłumaczyła zachowanie Snape’a? Przez chwilę pocieszała się, że są gesty, które nie sposób źle zinterpretować, ale oczywiście wiedziała, że się da. Może to, co dla niej było ważniejsze od wszystkiego na świecie, dla niego jest tylko wakacyjną przygodą z dala od murów szkoły? I nawet nie mogłaby go za to winić – niczego sobie przecież nie obiecywali.

– Dzień dobry – usłyszała dobiegający z piętra dobrze znajomy głos. Czy tylko jej się wydawało, czy też rzeczywiście brzmiało w nim napięcie? – Cecile, chciałbym Ci coś pokazać.

– Daj mi moment – odpowiedziała. W łazience szybko narzuciła na siebie ubranie i przygładziła włosy. “Nieważne” powtarzała sobie w myślach. “I tak jest dobrze. Tak czy siak, jest dobrze”.

Snape wciąż na nią czekał u góry schodów. W milczeniu wskazał jej uchylone drzwi. Zajrzała do ascetycznie urządzonego pokoju z pedantycznie pościelonym wąskim łóżkiem i prostym biureczkiem. Na blacie stała gotowa do pracy myślodsiewnia.

– Zajrzyj do środka – powiedział i teraz już wyraźnie słyszała wyczekiwanie w jego głosie.

Niepewnie weszła do środka. Przez głowę szybko przemykały różne wersje przeszłości jej ukochanego, których zdecydowanie nie chciałaby widzieć. Jeśli teraz zobaczy Lily… albo jakikolwiek inny mroczny sekret, do którego wolałaby się nie zbliżać… Dlaczego nie mogą tego rozwikłać ot tak, po prostu? Dlaczego oboje są tak nieporadni?

– Co to? – spytała, choć wiedziała przecież, że musi zerknąć do środka.

– To… to dla ciebie. Obejrzyj, proszę. Nikomu… prawie nikomu jeszcze tego nie pokazywałem.

Pochyliła głowę i zanurzyła się w wizję.




Czytaj dalej


1 komentarz: