czwartek, 2 czerwca 2016

11.8

Snape otarł usta wykrochmaloną chusteczką i oparł się o krzesło. Czuł się… dziwnie. Powoli opadało z niego napięcie ostatnich paru godzin. Oczywiście umiał złożyć połamane kości, każdy nauczyciel musiał być obeznany z zasadami udzielania pierwszej pomocy. Istniała jednak spora różnica między łatwością regeneracji tkanki piętnastolatka a delikatnymi kośćmi siedemdziesięcioletniej kobiety. I ten strach, strach, że znowu zawiedzie. Że znowu zareaguje za wolno, że zostawi sprawy w rękach niekompetentych Mugoli, a potem będzie za późno, by to wszystko odkręcić.

Potrafił działać w stanie napięcia i był z tego dumny. Umiał skupić się na rozwiązaniu problemu i nie dać po sobie poznać niepokoju ani zdenerwowania. Tylko że zwykle po takich momentach wytężonej uwagi przychodziło wycieńczenie i pustka. Z zaskoczeniem zauważył, że teraz było inaczej. Jasne, czuł się zmęczony, w końcu za nim godzina wytężonej pracy. Ale zarazem odczuwał ulgę i radość, jakby wreszcie uporał się z jakimś problemem i mógł zacząć żyć.

Lekko trzasnęły drzwi wejściowe, przez chwilę słychać było w przedpokoju jakieś szmery, aż wreszcie do salonu weszła Justysia wraz z gościem.

– Dobry wieczór – powiedziała młoda kobieta. – Zastępuję doktora Smitha. Któż z państwa potrzebuje mojej pomocy?

Snape podniósł się ze swojego miejsca i z prawdziwą przyjemnością przyjrzał się nowoprzybyłej. Dziewczyna miała puszyste, rude włosy związane w prostą kitkę. Spod bardzo gęstych, też rudych, rzęs spoglądały oczy w kolorze malachitu albo może raczej doskonale przyrządzonego Napoju Syrachicznego. Jej twarz miała delikatny kremowy kolor, który pięknie podkreślały liczne piegi. Nie była szczupła, raczej delikatnie zaokrąglona, ale w sposób, który zdecydowanie dodawał jej uroku.

Uśmiechnął się w duchu. Nie pamiętał, kiedy ostatnio tak po prostu podziwiał urodę jakiejś kobiety.

– Miło mi, Severus Snape – powiedział wyciągając rękę na powitanie. – Pani Snape chyba skręciła nogę i chciałbym móc zostawić ją pod opieką specjalisty.

– Natasha Guggenheim. Zaraz zobaczymy.

– Ależ Słoneczko, nie trzeba, wszystko jest w porządku – zaprotestowała starsza pani. – Mój wnuk już wszystko opatrzył i na pewno teraz będzie dobrze.

– Oczywiście! – lekarka uśmiechnęła się przyjaźnie. – Ja tylko sprawdzę na wszelki wypadek. Co się stało?

– Nic takiego, kochanie, nic takiego – pani Snape odłożyła na bok swoją robótkę. – Wczoraj potknęłam się na schodku, przy wejściu do domu. Ot, stłuczenie.

– To ja obejrzę. Można? Lekarka uklękła i delikatnie dotknęła już tylko lekko opuchniętej kostki.

– Boli? – spytała.

– Nie, nie, wcale.

Profesjonalnymi ruchami obmacała stopę, ostrożnie obracając ją w różne strony i cały czas uważnie obserwując reakcje chorej.

– Rzeczywiście, nie wygląda na złamaną – przyznała. – Troszkę się pani uderzyła, ale nie wydaje się, by coś zostało uszkodzone. Ale i tak radziłabym oszczędzać nogę przez parę dni.

Odwróciła się do Snape'a i spytała:

– Pan będzie mógł pomóc w razie czego?

– Nie – pokręcił głową. – Muszę wracać do pracy, nie jestem stąd. Dlatego chciałem być pewien, że babcia ma tutaj dobrą opiekę. To znaczy lekarską, bo codziennymi sprawami zajmuje się Justysia.




Czytaj dalej


Można komentować anonimowo. Każdy komentarz ma dla mnie znaczenie.

4 komentarze:

  1. No, no, no... Czyżby konkurencja dla Cecile? Fajnie! Zrobiło się ciekawie. Rozwiniesz ten wątek? Z chęcią poczytam jak to Snape miota się między jedną, a drugą :P

    OdpowiedzUsuń
  2. O, a ja bym nie chciała, żeby Snape się miotał. Jego relacja z Cecile jest już na takim etapie, że powinien wiedzieć, czego chce, a nie tracić głowę dla przypadkowo poznanej kobiety, która jest z wyglądu podobna do Lily. Tak więc nie chciałabym żadnych trójkątów. Oczywiście Cecile może być jakoś zazdrosna. Ale niech to będzie bodziec do szczerej rozmowy, a nie do zamieszania. Ale oczywiście to Ty decydujesz :)
    Przepraszam, że ostatnio nie komentuję, ale życie realne nie pozwala mi na zbytnią aktywność w internecie. Tak czy inaczej podczytuję dalej i bardzo mi się podoba. Na pewno w wolnej chwili napiszę coś więcej i postaram się odnieść bardziej szczegółowo do ostatnich odcinków.
    Pozdrawiam serdecznie, K.

    OdpowiedzUsuń
  3. O, nawet polubiłam panią doktor. Wydaje się sympatyczna. Co dziwne, bo zazwyczaj nie lubię postaci, które potencjalnie mogą zaszkodzić uwielbianemu przeze mnie pairingowi :D
    Ładnie, naprawdę ładnie. Mam nadzieję, że nie utrudnisz Snapusiowi za bardzo życia. Odrobina zazdrości nie zaszkodzi, ale nie przeginajmy, ok? ;)
    Szkoda, że tak krótko. Przydałoby mi się więcej. Dużo więcej, tak, żebym mogła zatonąć na cały wieczór.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje mi się, że jest już poniedziałek, ale mogę się mylić.

    OdpowiedzUsuń